Na pierwszy rzut oka to zwykły punkt widokowy, tak też jest oznaczony na mapie miejsc, które warto zobaczyć w okolicy Otavalo. Jednak gdy przyjrzymy się bliżej, posłuchamy tego, co mówią miejscowi – odkryjemy, że El Lechero – kryje w sobie wiele legend.
W Pucará Rey Loma, na wzgórzu między miastem Otavalo a jeziorem San Pablo, na wysokości 2 847 m n.p.m, znajduje się ponoć tysiącletnie drzewo mleczne – El Lechero. Opiekuje się nim społeczność z Pucara Alto. Wzgórze uważane jest za naturalny punkt widokowy, z którego rozpościera się doskonały widok na jezioro, wulkan Imbabura, górę Fuya Fuya i samo miasto Otavalo.
Droga na górę
Na wzgórze docieram po półtoragodzinnym spacerze z Otavalo. Nie jest to skomplikowana trasa, jednak można się zmęczyć. Szlak biegnie pośród pól uprawnych – gdzie ciężko o cień. A słońce na równiku potrafi dać w kość! Na szczęście co jakiś czas mijam drzewa eukaliptusowe – zapach jest zniewalający no i mogę odetchnąć w ich cieniu. Po drodze spotykam tylko jednego człowieka w dodatku białego z aparatem – czyli turystę. Większość kojarzy Otavalo tylko i wyłącznie z największym targiem rękodzieła w całej Ameryce Południowej – a to błąd. W okolicach jest wiele ciekawych i pięknych miejsc.
Drzewo rośnie prawie na samym czubku wzgórza, jego powyginane konary niczym ręce starca podparte są laskami. Wokoło rosną posiane kolorowe kwiatki. Całość jest ogrodzona. Zmęczona siadam na trawie i zjadam śniadanie. Widoki na Imbaburę są przecudne.
Żeby nie było – można tutaj dojechać samochodem – tak robią miejscowi – jednak ja wolę spacer.
Na ogrodzeniu jest tablica z informacją, czym El Lechero jest. Zatem opowieść pierwsza – mieszanka wierzeń kichwa i katolickich.
Pinku Tayta i Awka Wawa
Tysiącletnie drzewo El Lechero (Pinkul Tayta) ma reprezentować dzieci z otchłani (Awka Wawa). Jest to święte miejsce, cmentarz, gdzie pochowane zostały dzieci, którym nie zdążono dać imienia lub które zmarły bez sakramentu chrztu.
Teorię limbus puerorum sformułował św. Tomasz z Akwinu. W otchłani mogą przebywać dzieci, które zmarły bez chrztu. Nie otrzymały one na chrzcie łaski uświęcającej, co nie pozwala im osiągnąć nieba. Otchłań jest częścią piekła, gdzie dusze nie doświadczają męki, ale też nie widzą Boga, doświadczając jedynie typowych dla dzieci przyjemności.
Związek, jaki istnieje pomiędzy El Lechero i „dziećmi z otchłani” to wg kosmowizji Andyjskiej wieczność – w związku z tym, te dzieci zawsze będą strażnikami ludzkości.
Ciała zostały pochowane w ceramicznych naczyniach, wypełnionych ofiarami i niezbędnymi rzeczami w podróży do Chachahuk Pacha czy Kolejnego Życia. Bóstwami chroniącymi „zmarłe dzieci” były Tayta Imbabura i Mama Cotacachi, z tego powodu oczy dziewczynki były skierowane na Mama Cotacachi a chłopca na Tayta Imbamura.
El Lechero to eter dusz zmarłych, niewinnych dzieci, które stają się świetlistymi nimfami, oświetlającymi wzgórze w ciemne noce.
Ale jest to także najwspanialsze obserwatorium astronomiczne, z którego w sierpniu można zobaczyć wszystkie konstelacje z milionami gwiazd, które rozbłyskują razem ze świetlikami.
Zgoła inną historię usłyszałam, wracając do miasteczka.
Nina Pacha i Huatalquí
Ponoć, że w czasach starożytnych, na długo przed przybyciem Hiszpanów, region dotknęła poważna susza. Ziemia nie rodziła plonów a ludzie i zwierzęta nie mieli co jeść. Zgodnie z tradycją, miejscowa ludność postanowiła złożyć ofiarę, by uspokoić gniew bóstw, które spowodowały brak deszczu.
Na ofiarę wybrano młodą dziewczynę o imieniu Nina Pacha. Jednak nikt nie zdawał sobie sprawy, że dziewczyna ma chłopaka. Nazywał się on Huatalquí. Kiedy dowiedział się o rytuale, który miał zostać wykonany, postanowił uciec ze swoją ukochaną w odległe miejsce.
W trakcie ich ucieczki szaman wspólnoty zorientował się, co młodzi robią i poprosił „Taita Imbabura”, aby surowo ukarał nieposłuszną parę. Kiedy Nina Pacha i Huatalquí dotarli do obecnego rejonu Pucará Rey Loma, wielki grzmot zagrzmiał za wulkanem Imbabura, który dotknął kobietę i natychmiast zamienił ją w wodę, która wypełniła suchą dolinę, tworząc jezioro. Huatalquí, żałując tej sytuacji, płakał i krzyczał, prosząc „Taita Imbabura”, aby go też ukarał. Po tylu błaganiach za kolosem rozległ się kolejny grzmot, który dotknął młodego człowieka i przekształcił go w mleczne drzewo.
Legenda mówi, że bliskość drzewa do jeziora San Pablo jest znakiem wiecznej miłości Niny Pacha i Huatalquí, a wypływający z niego mleczny płyn – to łzy zakochanego chłopaka.
Tak romantyczna historia – jakich wiele istnieje na każdym kontynencie – przyciąga wieczorami zakochane pary.
Mnie niestety pierwszy raz w Ameryce pogryzły tam jakieś meszki – mało romantycznie – za to dotkliwie.